Cześć i czołem! Zazwyczaj swoje trzy gorsze wrzucam na koniec notki, ale z racji tego, że akurat ten rozdział jest dość długi zrobię tym razem na odwrót. ^^' Jak wcześniej wam obiecałam dostaliście tasiemca (o ile można to tak nazwać). Szczerze mówiąc, to byłam pewna, że to 3 rozdział będzie jednym z najdłuższych, a tu taka niespodzianka dla mnie. Musiałam jednak nadrobić te prawie dwa miesiące nieobecności (które zauważyłam całkiem niedawno) dłuższą notką. Tym razem postaram się regularnie co miesiąc dodawać przynajmniej dwa nowe rozdziały. Ech, czasami przydałoby się dostać od kogoś kopa dla motywacji.
No cóż, już nie zanudzam i zapraszam do lektury oraz komentowania!
***
Tydzień
wcześniej poznałam bardzo urocze i zabawne rodzeństwo – Alexa i Armina. Okazali
się bardzo dobrymi ludźmi, od razu się do nich przywiązałam. Na przerwach
grałam z Arminem na konsoli, a po szkole szalałam z Alexym po sklepach. Alexy był gejem, więc raczej nie miałam u niego szans, mimo to często na zakupach szliśmy pod rękę chichocząc, gdy ktoś obok komentował jaką to ładną parą jesteśmy. Armin zaś był zakochany w swoich gierkach, więc on również był nieuchwytny przez dziewczyny. Serein,
która na początku odnosiła się do nich z dystansem również ich bardzo polubiła.
Amber przez ten tydzień siedziała cicho. Ja po akcji z wyznaniem starałam się
unikać Nataniela, co wcale nie było łatwe.
Właśnie szłam z Alexym do
szkoły przy okazji popychając się i wygłupiając. Długo śmialiśmy z porannego
budzenia Armina, który po całonocnym maratonie gier nie chciał wstać. Jego brat
próbował go obudzić na wszystkie sposoby, ale nie udało mu się.
Kiedy
wchodziliśmy na teren szkoły przy wejściu zauważyłam Nataniela, który się w nas
wpatrywał. Złapałam Alexa za rękę.
-
Spokojnie, jestem tutaj z tobą. Szybko obok niego przejdziemy – pocieszał
mnie przyjaciel.
W
odpowiedzi uśmiechnęłam się blado. Gospodarz nagle zaczął iść w naszą stronę.
Serce mi mocniej zabiło, więc wbiłam paznokcie w dłoń niebieskowłosego, przez
co on zasyczał z bólu.
-
Hetania – odezwał się blondyn, gdy już się przy nas znalazł. – Możemy
porozmawiać?
-
Um, pewnie – odpowiedziałam lekko drżąc.
-
A moglibyśmy porozmawiać w cztery oczy? – Spojrzał znacząco na Alexa, zaś on na
mnie. Kiwnęłam chłopakowi głową dając znać, że wszystko będzie w porządku. Niechętnie
zostawił nas samych udając się w stronę szkoły.
-
To o czym chciałeś pogadać? – zapytałam nawet nie spojrzawszy na niego.
-
Amber upiera się, że to nie ona wylała na ciebie farbę.
-
To nic nowego.
-
Nie mogę jej ukarać nie mając żadnych dowodów.
-
Więc uważasz, że kłamię? – rzuciłam zirytowana.
-
Tego nie powiedziałem – westchnął przykładając rękę do czoła.
-
Dobrze, to wszystko? Muszę już iść. – Nie czekając na jego odpowiedź odwróciłam
się na pięcie.
-
Czekaj! – Złapał mnie w ostatniej chwili za rękę. – Dlaczego mnie ostatnio
unikasz? Nawet nie odwiedzasz mnie w pokoju gospodarzy. Jesteś zła, bo Amber
nie otrzymała swojej kary? – Zamurowało mnie. Czy on już zapomniał co się stało
tydzień temu? Uznałam, że lepiej będzie wszystko mu wyjaśnić wprost.
-
Odrzuciłeś mnie i ja już się z tym pogodziłam, ale niezręcznie się czuję, gdy
przebywam z tobą – wyrzuciłam nawet nie zastanawiając się nad tym wszystkim.
Moje serce biło mocno i szybko. Miałam nadzieję, że tego nie usłyszy. Nataniel,
który nadal trzymał mnie za rękę teraz mocniej ją ścisnął.
-
Posłuchaj, ja… - zaczął, ale nagle przerwał, gdyż Melania go w tamtej chwili
zawołała. Nie lubiłam jej. Wiedziałam, że podkochuje się w blondynie,
lecz ten również ją odrzucił. Tym razem ucieszyłam się na jej widok.
Skorzystałam z okazji i wyrwałam się z uścisku gospodarza, a następnie szybko
pognałam do szkoły. Wiedziałam, że w tamtym momencie stchórzyłam, ale nie
przejmowałam się tym zbytnio.
Szybko weszłam do klasy B, gdzie czekała na mnie już trójka przyjaciół. Armin
widocznie wygramolił się z łóżka. Zauważywszy mnie Serein szybko
wstała z ławki i podbiegła do mnie.
-
I jak? Co chciał? – zapytała.
-
Chodziło o sprawę Amber. Nie może jej zawiesić , bo nie jest pewny czy to ona
podstawiła to wiadro.
-
Co za idiota! – prychnął Armin.
-
Dokładnie. Nie jesteśmy tu nawet miesiąc, a już zauważyłem jaka ona jest
zepsuta – dodał jego brat.
Cieszyłam
się, że chociaż oni są po mojej stronie. Byli oni dla mnie prawdziwym wspraciem
w tej całej sytuacji.
-
Coś jeszcze? – dopytywała się czerwonowłosa.
-
Nie, tylko to – skłamałam.
-
Tyle dobrze – westchnęła. – Okej, zaraz dzwonek, więc lepiej już pójdę.
Spotkamy się w kawiarence na dłuższej przerwie. – Pomachała nam i wyszła z klasy.
-
My też już będziemy się zbierać – powiedział Alex.
-
Co? Ja nie chce jeszcze iść – uparł się Armin.
-
Idziemy! – warknął jego brat i prawie siłą wyciągnął go z klasy.
Nie
żebym była wredna, ale czasami miło patrzyło się na ich kłótnie, były bardzo
zabawne. Zresztą ich fochy nie trwały zbyt długo, bo po kilku minutach znów
zagajali jakiś temat i rozmawiali zupełnie tak, jakby nic się nie stało.
Pomyślałam sobie, że ja z Serein nigdy się tak poważnie nie pokłóciłyśmy. To w
sumie bardzo dobrze i dziwne, gdyż znamy się już dość długo.
Moje rozmyślenia przerwała Violetta, która weszła do
klasy i usiadła w ławce obok mnie cicho łkając.
-
Violka, co się stało? – zapytałam spokojnie. Dziewczyna pokazała swój ołówek,
który został połamany.
-
Mój ulubiony… - rozpłakała się jeszcze bardziej.
-
Kto to zrobił?
-
A-Amber. – Zmarszczyłam brwi. Tak, to w jej stylu – nękać innych. Ale żeby
doczepić się do wrażliwej i niewinnej Violetki? Nie pójdzie jej to płazem.
-
Spokojnie, Violettka, nic się nie stało. – Szybko wyciągnęłam z mojego piórnika
ołówek ozdobiony przeróżnymi zwierzątkami. – Weź go. Podobno ci się podobał. –
Podałam jej przedmiot. Przyjęła go niepewnie.
-
Naprawdę… mogę? – zapytała nieśmiało.
-
Pewnie, możesz go wziąć. – Uśmiechnęłam się.
Dziewczyna
zaraz się rozpromieniła i od razu przystąpiła do wypróbowania ołówka.
Uśmiechnęłam się ponownie pod nosem i kiedy zadzwonił dzwonek wypakowałam
podręczniki. Fioletowowłosa rysowała przez całą lekcję. Jednakże nie widziałam
nigdzie Amber.
Po lekcji wychodząc na dziedziniec w końcu znalazłam blondynkę, która właśnie
lepiła się do palącego papierosa buraka. Pewnie postanowiła po wagarować z
nim, ku niezadowoleniu Kastiela. Szybko skierowałam się w ich stronę, lecz gdy
już miałam zawołać Amber, ta szybko pobiegła w stronę swoich przyjaciółek,
które stały przy bramie szkoły.
-
Cholera… - syknęłam wkurzona.
Wtem
usłyszałam głos Kasa:
-
A ty tu czego? Znów będziesz mi prawić morały? – spytał marszcząc brwi.
-
Nie jestem twoją niańką, żeby cały czas cię pilnować – odpowiedziałam. –
Szukałam Amber, ale ta w ostatniej chwili musiała mi uciec.
Chłopak
uniósł lekko brwi.
-
Po co?
-
Nie interesuj się – rzuciłam krótko i szybko zmieniłam temat. – Była z tobą
całą godzinę?
-
Taa… Tak mnie wkurzała, że prawie wypaliłem całą paczkę papierosów – mruknął.
-
Palisz, żeby się odstresować?
-
Nie interesuj się. – Uśmiechnął się wrednie. Wiedząc, że dalsza rozmowa nie ma
sensu udałam się w stronę szkoły. Akurat zmierzała tam też Amber ze swoją
brygadą. Przed schodami zagrodziłam jej drogę.
-
Musimy pogadać – powiedziałam na tyle spokojnie, na ile umiałam.
-
Nie mamy o czym. Wystarczy już, że Nataniel myśli, że to ja wylałam na ciebie
tą farbę! – rzuciła wściekle.
-
A to niby nie byłaś ty?
-
Nie, choć to był świetny pomysł! W zieleni zdecydowanie ci do twarzy – zaśmiała
się kpiąco. Kiedy chciała mnie wyminąć złapałam ją mocno za ramię, aż ta
zapiszczała:
-
Puść mnie!
Nie
zważając na jej słowa mówiłam dalej.
-
Więc w odwecie za to, że na ciebie poskarżyłam dokuczasz innym? Co ci
niby Viola zrobiła?
-
Zamknij się! Ta mała debilka sama się napatoczyła. Dziewczyny, pomóżcie mi!
Wtedy
do akcji przyłączyły się Li i Charlotte, które wcześniej się tylko przyglądały.
Wyrwały Amber z mojego uścisku i popchnęły tak mocno, że upadłam na ziemie.
Blondynka dochodząc do siebie prychnęła i weszła do szkoły.
Wstając usłyszałam
jak ktoś klaszcze. Podniósłszy głowę ujrzałam Kastiela
szczerzącego się od ucha do ucha. Od początku przyglądał się temu wszystkiemu!
Lekko czerwona szybko uciekłam do szkoły.
-
Głupi Kastiel – mamrotałam pod nosem idąc szybkim krokiem przez korytarz. Gdy
byłam już przy zakręcie poślizgnęłam się i poleciałam do przodu. Przez chwilę
przed moimi oczyma ukazał się znak „Uwaga, ślisko!”. Cóż, za ironia…
Już
miałam się przygotować na twarde lądowanie, lecz upadłam na coś miększego i
cieplejszego. Otworzyłam lekko oczy i ukazała mi się znajoma postać.
-
Lys-Lysander! – krzyknęłam.
Miał
zamknięte oczy. Musiał uderzyć głową o ziemie, gdy na niego upadłam.
Spanikowana miałam już pobiec do pielęgniarki, kiedy ktoś chwycił mnie za
nadgarstek.
-
Nic mi nie jest – powiedział nie kto inny, jak Lysander łapiący się za głowę.
Uklękłam przy nim.
-
Przepraszam, tak bardzo przepraszam! Nie zauważyłam, że jest świeżo umyta
podłoga – wyrzuciłam z siebie te słowa tak szybko i chaotycznie, że miałam
wątpliwości czy mnie zrozumiał.
-
Nic się nie stało. Znów chodziłem z głową w chmurach. – Uśmiechnął się
blado. – Dobrze, że nic ci nie jest. – Wstał i wyciągnął do mnie
rękę, by mi pomóc. Uśmiechnęłam się i ją przyjęłam.
-
Dziękuję i jeszcze raz przepraszam – powiedziałam jeszcze raz, gdy
kątem oka zauważyłam jakiś cień, który mi mignął.
W
końcu doczekałam się długiej przerwy. Umówiłam się z Serein w kawiarence obok
szkoły. O dziwo dyrekcja szkoły nie miała nic przeciwko, że uczniowie się tam
udają na przerwach. Była tylko po drugiej stronie ulicy. Atmosfera była tam
bardzo ciepła i przyjemna.
Przechodząc
przez korytarz zauważyłam grupkę uczniów zgromadzonych przy tablicy ogłoszeń. Z
ciekawości podeszłam tam zobaczyć o co chodzi. Po przeciśnięciu się do niej
odjęło mi mowę. Na tablicy wisiała kartka z moim zdjęciem. Moim i Lysandra!
Ktoś musiał uchwycić moment , gdy na nim leżałam po upadku. Pod zdjęciem zaś
widniał napis:
„Kolejny w sidłach Hetanii!”
Było
to odręczne pismo, które jak się domyślałam należało do…
-Peggy!
– Rozległ się mocny i głośny głos Lysa. – Jak można być tak nieczułym, by
wywieszać po całej szkole jakieś kartki z bezpodstawnymi oskarżeniami? –
zwrócił się do dziennikarki stojącej na boku z uśmiechem przyglądającej się swojemu
dziełu.
-
Jak to bezpodstawne? Są przecież zdjęcia! – odpowiedziała przewracając oczami.
-
To jeszcze nie jest wystarczający dowód. – Jego głos był spokojny, ale oczy
mówiły zupełnie co innego. Podeszłam do nich i również postanowiłam udać
niewzruszoną.
-
Peggy, co to ma być? – Wskazałam na zgraję uczniów zgromadzonych przy tablicy,
lecz kątem oka bacznie nas obserwujących. – Do czego ma ci to służyć?
-
Po moim artykule „Kiki brudzi, Dyrektor nie sprząta”, Pani Dyrektor się
wkurzyła i zawiesiła moją działalność w gazetce szkolnej. Nie rozumiem czemu,
artykuł poruszył wszystkich!
-
Co to ma do rzeczy? – Zniecierpliwił się białowłosy.
-
Odkąd nie mogę się w niej udzielać nie mam jak dzielić się z innymi
najlepszymi smaczkami, dlatego pozostaje tablica ogłoszeń – odparła z dumą. W
tamtej chwili nie wytrzymałam. Podbiegłam do tablicy i zerwałam z niej kartkę,
następnie odwróciłam się w stronę Peggy i rozerwałam ją na małe kawałeczki.
-
Właśnie TO myślę o twoich artykułach – syknęłam na co ta tylko prychnęła.
-
Jak uważasz… Ale o te zdjęcia się nie martw! Mam mnóstwo kopii. – Uśmiechnęła
się.
-
Peggy, to niedopuszczalne. Jeżeli teraz nam ich nie oddasz możesz mieć kłopoty
– zagroził Lysander, który nadal sprawiał wrażenie bardzo spokojnego.
Dziewczyna nie przejęła się zbytnio jego słowami. Szybko go wyminęła unosząc
dumnie głowę.
Uczniowie,
którzy już bez skrępowania oglądali całą tę scenkę również rozeszli się do
swoich klas.
-
Przepraszam – zaczęłam. –Mogłam być bardziej uważna. – Spuściłam głowę.
-
Co się stało to się już nie odstanie – rzekł pocieszająco i przygładził moje
włosy.
-
Musimy zgłosić to gospodarzowi i pozrywać resztę plakatów. – Skinęłam
głową. Snieżnowłosy ciągnął dalej. – Podzielmy się zadaniami, ty pójdziesz do
Nataniela, a ja…
-
N-nie – przerwałam mu. – Lepiej ja zajmę się zdjęciami. Zorganizuję do tego
grupkę, która mi w tym pomoże.
Lysander
przez chwilę się wahał, ale w końcu zgodził się na taki układ. Wkrótce się
rozdzieliliśmy.
Miałam nadzieję, że Alexy mi pomoże, ale on musiał zostać po lekcjach
w klasie i pomóc w czymś nauczycielce. Armina zaś nigdzie nie było.
Właśnie zmierzałam na drugie piętro, by pozbyć się reszty plakatów,
gdy zobaczyłam przy schodach skuloną postać. Podeszłam bliżej i od razu
rozpoznałam czerwoną czuprynkę i swój oryginalny styl.
-
Serein, co tutaj robisz? – Właśnie wtedy przypomniało mi się, że miałyśmy się
spotkać w kawiarni – Ach, wybacz! Zapomniałam o naszym spotkaniu.
Wiesz, zatrzymało mnie parę spraw.
-
Parę spraw mówisz… - mruknęła nadal trzymając głowę między kolanami.
-
Tak, dzisiaj trochę się działo – westchnęłam. – Ale, Sere, co ci się stało?
Czemu tutaj siedzisz?
-
To nic, nie przejmuj się mną. Ja i tak dla nikogo nic nie znaczę - załamał się
jej głos.
-
Co za głupstwa opowiadasz!
-
Dobrze wiem co mówię! – Zerwała się na równe nogi. W jej oczach lśniły łzy.
Nagle wyciągnęła ze swojej torby zdjęcie moje i Lysandra i cisnęła nim we mnie.
-
To nie to co myślisz. Nie zrobiłabym ci tego! Dobrze wiesz, że ja i Lysander nigdy nie…
-
O tak! – przerwała mi. – Prawdziwa przyjaciółka nigdy by mi tego nie zrobiła.
Popchnęła mnie tak mocno, aż poleciałam na ścianę. Patrzyłam z przerażeniem w jej
oczy pełne nienawiści. Ta jednak odwróciła się na pięcie i udała w swoją
stronę. Na chwile przystanęła i rzuciła ciągle stojąc do mnie
plecami:
-
Nie chcę cie już nigdy więcej widzieć. Nienawidzę cię.
Po tych ostatnich słowach zsunęłam się po ścianie i załkałam. Straciłam
przyjaciółkę przez te głupie zdjęcia Peggy! Mój płacz z każdą chwilą się
nasilał, trzęsłam się i nie dbałam o to, że ktoś mnie zobaczy w takim stanie. Ale nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Podniósłszy głowę
napotkałam ciepłe, błękitne oczy Armina. Bez namysłu rzuciłam się na niego
przyciskając głowę do jego klatki. Chłopak z początku nie zareagował, jednak po
chwili przytulił mnie z niezwykłą siłą.
-
Cii… będzie dobrze – uspokajał.
Ooooo :3 ! Armin jest taki uroczy! Ubóstwiam twoje tasiemce!!! <3 <3 <3 I masz częściej dodawać, a nie 2 na miesiąc!! PROSZĘ!! :]
OdpowiedzUsuńTO. JEST. EXTRA! *_*
OdpowiedzUsuńRozdział był cudowniutki. Widać tak długa przerwa ci posłużyła, bo słusznie napisałaś tak długo rozdział przez tak długi czas niepisania.
Tym razem jakoś nie wyłapałam błędów. Jedyną rzeczą jaka mi się nie podobała to... zbyt dużo Amber. Ale trzeba to jakoś przełknąć. W końcu czym byłaby historia bez wrogów?
Posmutniałam przy naszej kłótni. Oj, Hetuś. Czy my się szybko pogodzimy? Musimy. :(
Bardzo mi się podoba !! ^^
OdpowiedzUsuńNieźle !! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału !! :*
Ale ... kiedy on będzie ?? ;(
Troszkę czekam i nic ... błagam żeby to nie był koniec !!!!!
Pozdrawiam !!! ^^
Mogę prosić , o ocenę mojego bloga ... :>
http://1112655.www.blox.pl/html
Ile jeszcze czekania na kolejny rozdział ;^;
OdpowiedzUsuńŚwietny blog no i oczywiście ten rozdział. ^^
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam tutaj.. http://cut-from-the-fate.blogspot.com/