sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział VIII - Biała róża

   Na drugi dzień siedzieliśmy w czwórkę, czyli ja, Ayase, Serein i Alexy w naszym ulubionym miejscu pod dębem. Tylko Armin urywał się stamtąd by schować się w jakimś cichym kącie w szkole byleby nie mieć żadnej styczności z naturą. Bardzo rzadko tam z nami siedział. Najczęściej to Alexy brał go za fraki i przyprowadzał siłą, ale tym razem dał mu spokój skoro za parę godzin będzie musiał ze mną nawiedzić to miejsce.
  - Nie mogę! Jak to musicie zostać dzisiaj po szkole? Nie mogliście się postawić tej babce? - grzmiała Ayase na długiej przerwie.
   Była nowa, więc nie mogła zrozumieć prawdziwego uroku starszej Pani. Nic więc dziwnego, że była w stanie się kłócić z nią. Już nieraz Armin błagał ją o wyciągnięcie konsoli z sejfu, Alexy dostawał długie monologi na temat swoich rażących po oczach swymi kolorami dodatków do stroju, a Serein za mniejsze bądź większe szkody, które wyrządziła, choć nie w każdym przypadku było to z jej winy. Cóż, ja w każdym razie nie życzę Ayase spotkania z Kiki na wolności.
  - Nic nie mogliśmy na to poradzić - rzekłam spokojnie pogodzona z faktem zostawania parę godzin po szkole.
- Jak długo to potrwa? - zapytała Serein kończąc już swoją kanapkę.
- Tak długo aż tego wszystkiego nie ogarniemy.
   To nie tak, że jestem jakaś spokojna, bo podoba mi się opcja zostawania po lekcjach. To mi się w ogóle nie podoba. Z jednej strony mogłabym pogadać z Natanielem o tym, bo może udałoby mi się kogoś znaleźć do tego zajęcia, ale wtedy zachowałabym się jak Amber, która co chwile do niego chodzi i zmusza by pogadał z dyrektorką gdy coś jej się nie podoba. Z drugiej strony należę do klubu ogrodników i pielęgnacja szkolnego ogródka należy do moich obowiązków, po tym gdy Jade znalazł sobie stałą pracę i nie ma już tyle czasu co wcześniej na pielęgnacje naszych roślin. Jak bardzo by się wściekł gdyby zobaczył obecny stan klubu ogrodników? Rozejrzałam się wokół siebie.
   Szklarnia była brudna, światło zapewne nie dochodziło do znajdujących się tam roślin prawidłowo. Doniczki ustawione obok drzwi do szklarni były porozrzucane, niektóre były potłuczone i nie nadawały się do niczego. Grabie, łopata i inne narzędzia kurzyły się i należałoby się najpierw nimi zająć. Pod dębem przy którym często siadamy było mnóstwo liści, a trawa rzadka, więc często siadaliśmy na swoich plecakach bądź bluzach. Do tej pory nie zauważałam tego.
   Tak, Jade byłby wściekły widząc ten opłakany stan. Najprawdopodobniej wyżyłby się na mnie jak za pierwszym razem gdy się spotkaliśmy. Właściwie to ile czasu go już nie widziałam? Ostatnio podczas biegu na orientację, a później na mieście gdy mi oznajmił, że znalazł pracę i nie będzie już tak często wpadać do klubu ogrodników jak kiedyś. Od tego zdarzenia minęło już parę miesięcy.
  - Czyli nici z oprowadzania mnie po mieście? - spytała Aya wyginając usta w podkówkę.
  - Niestety, przykro mi - odpowiedziałam. Cieszyłam się na oprowadzanie Ayase. Pokazałabym jej tyle miejsc, a jak zwykle musiało mi coś przeszkodzić. Widziałam, że jest jej bardzo smutno z tego powodu. Ostatnim razem nie pokazałam jej nawet całej szkoły, ale sama później stwierdziła, że będzie mieć mnóstwo czasu by sama poodkrywać parę miejsc w szkole.
  - To może ja i Serein cię oprowadzimy? - wyskoczył nagle Alexy po krótkiej chwili ciszy. Serein na początku lekko z szokowana szybko zgodziła się na taką propozycję.
- Pewnie, lepiej się wtedy poznamy - uśmiechnęła się szczerze.
   Ayase spojrzała na mnie, by wyczytać z mojej twarzy co o tym sądzę. Uśmiechnęłam się dając jej do zrozumienia, żeby skorzystała z propozycji.
  - Jasne, jeśli to nie będzie dla was problemem - uradowała się Aya.
- Pewnie, że nie będzie. Przy okazji pójdziemy na shopping! - Alexy otoczył ją ramieniem i zaśmiał się.
   Szczerze powiedziawszy byłam trochę zazdrosna, bo już wcześniej umawiałam się z Ayą na wypad na miasto, ale w tej sytuacji nie miałam jak uniknąć obowiązków. A może podczas oprowadzania jej po mieście poznają się bliżej? Bardzo by mi zależało, aby Ayase szybko się zaaklimatyzowała w nowej szkole.
 
   Kiedy zadzwonił dzwonek zebraliśmy się do klas. Miałam teraz historię, a pan Frazowski miał tendencję do spóźniania się, więc szłam wolnym krokiem przez korytarz. Wcześniej rozstałam się z Serein i odprowadziłam Alexego i Ayase pod ich klasę i już sama udałam się w stronę swojej.
   Po drodze spotkałam Nataniela, który zobaczywszy mnie skierował się w moją stronę.
- Jak wczoraj wam poszło? Szybko się z tym uwinęliście? - pierwsza zapytałam jakby nigdy nic.
- Tak, całkiem szybko nam poszło - rzekł blondyn drapiąc się niezręcznie po głowie. - Słyszałem od dyrektorki, że ty i Armin zgłosiliście się zająć klubem ogrodników.
- Raczej nas do tego zmuszono, a nie że się zgłosiliśmy - stwierdziłam lekko zirytowana krzyżując ręce na piersiach. Blondyn na to lekko się uśmiechnął.
- W każdym razie pewnie przyda wam się parę rzeczy typu ziemia, nawóz i nasiona. Dyrekcja wcześniej już je przygotowała, więc zgłoście się po nie potem.
- Jasne, dzięki - odrzekłam i zaraz Nataniel musiał już udać się do klasy.
   Gospodarz jak zwykle uczynnie wypełniał swoje obowiązki. Zawsze taki poukładany i grzeczny. Wszyscy go takiego znają, a wczoraj co? Serce mocniej mi zabiło na wspomnienie ostatniej wizyty w pokoju gospodarzy. Zapomnij o tym, głupia. Potrząsnęłam głową i udałam się na górę do sali. Pana Frazowskiego oczywiście jeszcze nie było. Usiadłam obok Violetty, wyciągnęłam zeszyt i zapatrzyłam się w tablice.
   Ile zajmie nam uporządkowanie klubu? Z pewnością nie tak szybko jak mi się wydaje. Znając moje dość okrutne życie będę musiała wszystko robić sama, gdy Armin będzie spokojnie pod dębem grać w pokemony. Doprawdy praca z nim będzie bardzo ciężka. Muszę wymyślić jakiś sposób by go zachęcić do roboty. Jeśli będzie trzeba to zabiorę mu konsole, schowam w swojej szafce i nie oddam dopóki dopóty wszystko będzie gotowe! Na samą myśl o tym wszystkim poczułam, że opadam z sił. A tak bardzo chciałam się wybrać z Ayase na miasto.
   Nagle poczułam lekkie szturchnięcie w ramie. Odwróciłam się do Violettki, która tylko skinęła głową w stronę środka klasy. Nawet nie zauważyłam, że pan Frazowski wszedł już do klasy. Właśnie uciszał klasę, co jak zwykle szło mu dość nie udolnie. Po dłuższej chwili wszyscy się uspokoili, a profesor mógł w końcu przemówić.
  - Mam wam do przekazania wiadomość od dyrektorki. Otóż niedługo ma się odbyć sto dwudziestolecie naszej szkoły w związku z tym odbędzie się dzień otwarty!
   W tej chwili było słuchać ciche pomruki i szepty w klasie. Trwały by dłużej gdyby nie silne uderzenie pięści Kim o ławkę. Efekt był piorunujący, wszyscy od razu ucichli. Pan Frazowski gdy się uspokoił po małym "zawale" mógł kontynuować.
  - Ten dzień będzie się nieco różnił od poprzedniego dnia otwartego, gdyż oprócz rodziców będą mogli również przybyć wasi koledzy spoza szkoły. Oczywiście tak jak ostatnio będziecie gospodarzami szkoły, dlatego każda klasa ma przygotować stoisko z jakąś rozrywką - nauczyciel poprawił swe okrągłe okulary. - Zastanówcie się nad pomysłami, ponieważ od następnej lekcji wychowawczej zaczniemy wszystko spisywać na tablicy i odbędzie się głosowanie. To już chyba wszystko - odetchnął z ulgą.
   W klasie zaczęły się rozmowy na ten temat. Uczniowie byli tak podekscytowani, że już nie zwracali uwagi na biednego nauczyciela historii, który po wielu próbach uspokojenia ich w końcu dał za wygraną i zajął się pisaniem czegoś w dzienniku.
  - To będzie bardzo ciekawe, nie uważasz? - odezwała się do mnie Violka.
  - Tak. Myślę, że może być zabawnie. Jestem ciekawa co z tego wyjdzie - uśmiechnęłam się.
  - Mam nadzieję, że będę mogła zająć się jakimiś dekoracjami - rozmarzyła się fioletowowłosa i zaraz zaczęła coś szkicować w swoim zeszycie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Taak, to może być ciekawe doświadczenie.

  - Dni otwarte szkoły! Nie mogę się doczekać! Nie mogę, nie mogę, nie mogę! - piszczała Ayase gdy wychodziliśmy ze szkoły po skończeniu wszystkich zajęć. Ja przyzwyczaiłam się do takiego zachowania, lecz obawiałam się, że zbytny entuzjazm mojej przyjaciółki zirytuje w jakiś sposób innych. Ku mej radości wszyscy byli równie podekscytowani nadchodzącym wydarzeniem co ona.
  - Już widzę salon gier w naszej klasie! Jeśli będzie trzeba to przyniosę cały sprzęt jaki posiadam. Będzie karaoke, gra na konsoli... - wyliczał na palcach Armin.
  - Nie ma mowy! Urządzimy coś innego, na przykład dyskotekę! Ja oczywiście będę dj-em - dopowiedział Alexy, co się niezbyt spodobało się jego bratu. Bliźniacy niemal zabijali się wzrokiem.
  - Chciałabym przypomnieć, że to nie wy tutaj o tym zadecydujecie tylko cała klasa poprzez głosowanie - opamiętała ich Serein. - Nawet nie znamy dokładnej daty tych dni. Wiesz coś na ten temat, Hetania?
  - Pan Frazowski nic nam nie wspominał - zastanowiłam się chwilkę. - Pewnie to jeszcze nie jest pewne.
  - Pewnie tak - zgodziła się ze mną Sere.
  - W każdym razie mam tyle pomysłów! Mam nadzieję, że będziemy mieli wystarczająco czasu by odwiedzić inne klasy? - odezwała się fioletowowłosa.
  - Jeżeli nie będziemy mieli przerwy to ja na pewno nie wezmę w tym udziału - rzekł Armin.
  - Jeżeli twój pomysł się nie przyjmie to i tak nie weźmiesz w tym udziału - przewrócił oczami jego brat.
  - Otóż to. Jeśli nie będzie salonu gier to równie dobrze mogę nie przychodzić. A nawet ta stara czarownica ze swoim piekielnym mopsikiem mnie nie zaciągnie. Przypnę się do łóżka i już!
   Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem kiedy Armin energicznie gestykulował podczas opowiadania sposobów na dobre przykucie się do łóżka. Jego brat zaś co chwile robił dziwne miny gdy ten nie widział przez co razem z dziewczynami prawie dusiłyśmy się ze śmiechu. Wspominałam już jak bardzo lubię gdy sobie dokuczają nawzajem?
  - No to tutaj musimy się rozstać - rzekłam kiedy doszliśmy do szkolnej bramy. - Zaopiekujcie się Ayase kiedy będziecie na mieście.
  - Bez obaw. Najpierw shopping, a potem kawa z ciastkiem. Jest w dobrych rękach - uśmiechnął się Alexy.
  - Powodzenia w pracy i pamiętajcie, że nie musicie wszystkiego zrobić w jeden dzień - dopowiedziała Serein.
  - I nie romansujcie zbytnio - puściła oczko Ayase.
  - Co ty głupia jesteś - oburzyłam się zawstydzona i spuściłam wzrok.
   Po mojej reakcji od razu usłyszałam salwę śmiechu. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę aż w końcu przyjaciele pożegnali się z nami, a my mogliśmy się zająć klubem ogrodników. Odwróciwszy się do Armina szturchnęłam go lekko.
  - Tylko pamiętaj, że oboje mamy pracować. Żadnych przerw na gry! - pogroziłam mu palcem.
  - Wiem, wiem. Spokojnie - odparł lekko brunet.

   Rozdzieliłam nam zadania. Kazałam Arminowi pójść po rzeczy do Nataniela, a ja udałam się powyrzucać zbędne przedmioty. Gdy weszłam do szklarni rozejrzałam się wokół siebie. Ogólnie nie była aż taka zaniedbana jakby się wydawało. Wszystkie donice były w doskonałym stanie, choć posadzone w nich rośliny miały się już gorzej. Pewnie niektóre z nich nadawały się już tylko do wyrzucenia, ale dla niektórych istniała szansa na odratowanie.
   Przechadzając się między rzędami doniczek zauważyłam jedną donice troszkę mniejszą od pozostałych. Od razu rozpoznałam posadzony w niej kwiat. Róże, z bielą symbolizującą czystość i niewinność. Moje ulubione kwiaty. Co prawda roślina była mała, a łodyga przechylała się już w dół pod ciężarem niezbyt dużego bialutkiego pączka. Jedynego, mimo że roślina była całkiem spora i bez problemu mogłoby na niej rozkwitnąć z pięć pąków jak nie więcej. Postanowiłam zadbać o nią. Pierwsze co musiałabym zrobić to ją przesadzić do nowej, większej doniczki, by mogła się bardziej rozrastać. Donica, w której obecnie przebywała była dla niej już za mała. W przyszłości mogłabym ją przesadzić do ziemi przy szklarni.
   Usłyszałam jak ktoś wszedł do szklarni. Z pewnością to był Armin, więc nie odwracając się chwyciłam donicę.
  - Armin pomóż mi z tym. Musimy przesadzić tę różę - rzekłam odwracając się.
   Ku memu przerażeniu w drzwiach do szklarni zamiast Armina ujrzałam tego samego szatyna, który ostatnio mi groził...

***

Witajcie! 
Z okazji zbliżającego roku się szkolnego postanowiłam wziąć się w garść i poświęcić te ostatnie wolne chwile na napisanie nowego rozdziału. Niestety jak zwykle szło mi to bardzo ciężko, gdyż wszystko co mnie otacza bardzo potrafi mnie rozproszyć. Obawiam się również, że przez szkołę rozdziały będą się pojawiać jeszcze rzadziej, za co od razu przepraszam. ._.'
Kolejny raz dziękuję za miłe słowa, które pisałyście w komentarzach na blogu oraz w wiadomościach na SF i MF. Bardzo mnie one cieszą i zachęcają do dalszej pracy! ^^'
Wiele z Was często pozostawia w komentarzach na blogu linki do swoich twórczości, więc zapraszam do zakładki "Polecane strony", gdzie otworzyłam komentarze, w których możecie podawać linki do blogów. Tak będzie mi oraz innym czytelniczkom łatwiej znaleźć Wasze blogi. Prosiłabym jednak o jednorazowy wpis, by uniknąć chaosu. Z góry dziękuję! :3

Ostatnia sprawa z jaką się do Was zwracam jest wpadanie na bloga mojej przyjaciółki Serein i komentować, komentować i jeszcze raz komentować jej opowiadanko! Gdyż małpa wredna już mnie straszy, że zakończy swą przygodę z blogiem. 
Chyba założę jakąś fundację wspomóż Serka, albo coś w ten deseń. ;w;

Więc to by było z mojej strony na tyle! Zachęcam do dzielenia się waszymi wrażeniami, wszelką krytyką i poradami. 
Dziękuję za wszystko i do zobaczenia mam nadzieję nie za rok, a już niedługo~

17 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dobra, *ciężko wzdycha* myślałam, że wystukam jakąś mega zacną i długą opinię na temat tego rozdziału, jednak coś nie mam dziś na to nastroju. I ta pogoda...

      LoL! Liczyłam na jakąś dłuższą wymianę zdań pomiędzy Nathanielem a Hetanią.
      Będzie! Będzie się działo! *Dni otwarte*
      NEXT!

      Usuń
  2. Rewelacja :3 Pięknie piszesz ^.^ Już się nie mogę doczekać kolejnego wspaniałego rozdziału ^.^ Pozdrawiam, weny i motywacji życzę :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też mam nadzieję, że nie za rok.
    Ty na serio pięknie piszesz i pisz dalej.
    Ciekawy rozdział, ale tak na serio liczyłam, że w tym rozdzialiku Hecia i Nat się pogodzą.

    Czytałam bloga Serin i może mogła byś powiedzieć dlaczego tak jak ty nic przez długo czas nie dodaje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seruś uważa, że nikt nie czyta jej opowiadania i chce już dać sobie z tym spokój. Dlatego chcę ją jakoś zmotywować do dalszego pisania. ^^'
      A ja nie dodaję długo opowiadania, bo jak napisałam w notce nie potrafię usiedzieć w miejscu i skupić się na pisaniu. Często piszę jeden rozdział częściami. xD

      Usuń
  4. Aaaaa !!!! Boskiiiiii rrooozdziallll !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie mogę się juz doczekac nastepnego *.* proszeee, postaraj sie dodac nastepny jak najszybciej *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajne opowiadanie :) Nie pogardziłabym rozdziałem albo chociaż kawałkiem z perspektywy Nataniela, bo strasznie mnie ciekawi, co on ma w tym blond łebku :D Uwielbiam go, moja ulubiona postać w grze <3
    a właśnie! Jaki masz nick na SF? Mogę Cię zaprosić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to bardzo podoba mi się pomysł z pokazaniem jak to widzi Nataniel. Może ten pomysł wykorzystam... a może nie? W każdym razie nie na tym etapie rozwoju wydarzeń. ^^'
      Na SF mam nick taki sam jak tutaj - Hetania. Zapraszam do znajomych i dyskutowaniu o opku.
      W każdym razie widzę, że znów Was miesiąc zaniedbałam. Postaram się coś naskrobać w najbliższym czasie. ;3

      Usuń
  6. Łekhem. Łekhem.
    Dzień dobry :D
    A tak naprawdę - nikt by się chyba nie obraził, gdyby w ramach świątecznego prezentu coś by się tut pojawiło. :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Smutam bo chce więcej >·<

    OdpowiedzUsuń
  8. Halo ? Czy jest tu jeszcze ktoś obecny ? Gdzie rozdział ? Czy wspaniała autorka tego opowiadania jeszcze się tutaj pojawi ? Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi... Muszę przyznać, że długo szukałam tego jakże zacnego bloga. Oczywiście czytałam dużo innych, ale ten urzekł mnie najbardziej ! Minęło tyle czasu, a ja zaglądam tu przynajmniej raz w tygodniu... i co ? I cisza...
    Cisza, która sprawia, że przygody naszych bohaterek zatrzymały się w czasie i jak na razie jakoś nie spieszy się im,aby znów wrócić do rzeczywistości. Całe to opowiadanie, to arcydzieło ! Natomiast autorka, to niedoszlifowany diament, który nabiera swoje kształty ucząc się na błędach... kiedyś będzie piękna jak ten klejnot i będzie nas oślepiać swoją wspaniałością pisząc tak niesamowite opowiadania jak to...
    Lecz teraz panuje tutaj cisza... ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. W SF gram dopiero od niedawna, ale mimo tego zdążyłam się już w nią nieźle wkręcić. Raczej darowałam sobie czytanie opowiadań o tej grze, ale Twoje mi się mega spodobało.
    Bardzo przypadło mi do gustu twoje pióro. Piszesz tak "lekko", podoba mi się!
    Oo, co ją widzę - czyżby Kentin na horyzoncie? ;-) Widać, że coś tam iskrzy między Arminem a Hetanią! Coś mi się wydaję, że to Mel jest sprawcą farby i zdjęcia.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Może napisałabyś jakiś specjalny rozdzialik z walentynkami? ^^* To by było ciekawe.
    Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się coś niecoś na Twoim blogu.
    Przyjemnego dnia~

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam dzisiaj wszystkie rozdział 。^‿^。I na prawdę rozdziały się tak rzadko pojawiają? O.o

    OdpowiedzUsuń
  11. Ha! Pamiętaj, że będziesz frytkami, jeżeli do końca tygodnia nie dodasz rozdziału. TRYB BLONDYNKI: ON.
    Podejrzewam, iż gdy "ten szatyn" będzie chciał jej coś zrobić, nagle wparuje Edithina, goniąca Kikiego XDD.
    Żartowałam, na pewno Armin będzie bohaterem Hetuś B).
    Pozdrawiam i przypominam o groźbie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię frytki. :)
      Ale tylko wtedy, gdy się nie odchudzam. :c
      Dobra, dobra... Dajcie mi tylko tutaj posprzątać, bo blogger uwielbia kasować zdjęcia na moim blogu. ♥~

      Usuń
    2. Ja też <3
      Hehe, ja odchudzanie przekładam na kolejny rok... Już od roku, hehe B)
      Dooobra, dam Ci czas do 14, masz prawie tydzień. Inaczej zginiesz. Wiesz jak ^^.

      Usuń
  12. hejka, zapraszam na mojego bloga miedzydniemanoca.blogspot.com ! Dopiero zaczynam przygodę z pisaniem i liczę na wasze wsparcie :D

    OdpowiedzUsuń